Bardzo ciężko jest uczyć nowych zachowań psa, który nie ma motywacji do działania i który nie potrafi przewidzieć skutków swoich zachowań. Wyuczona bezradność może też przyspieszyć rozwój chorób u psa, a nawet jak pokazały eksperymenty Seligmana, doprowadzić do śmieci psa. Jak zapobiegać wyuczonej bezradności
Przychodzenie do opiekuna na komendę jest jedną z najważniejszych umiejętności, jakie powinien posiąść nasz pies. W skrajnych przypadkach może nawet uratować mu życie (np. kiedy psiak pędzi wprost na ruchliwą ulicę). Pies nauczony przywołania, to pies któremu możemy zaufać a zaufanie przyczynia się do miłych i niekłopotliwych codziennych spacerów, które dają nam i psu dużo satysfakcji i poczucia bezpieczeństwa. Powody dla których przywołanie jest jedną z najważniejszych komend: psa mogą spotkać różne zagrożenia, zwłaszcza związane z ruchem ulicznym każdy życzy sobie, aby podbiegało do niego obce zwierzę, nawet w przyjacielskich zamiarach – należy to uszanować może mieć chorego/agresywnego/lękliwego psa na smyczy, a samowolne podejście naszego może zniweczyć wielotygodniowy proces pracy nad psem problemowym mamy dużego psa, może on niechcący zrobić krzywdę osobie starszej czy dziecku tylko poprzez ekspresyjne wyrażanie radości że możemy psa odwołać w każdej sytuacji sprawia, że ufamy naszemu zwierzęciu, w związku z czym ma ono więcej wolności i swobody lepiej odbiera psa, który słucha swojego właściciela – matki czują się bezpieczne o swoje pociechy, staruszki nie boją się, że pies podetnie im nogi, a ludzie z psami na smyczy odetchną z ulgą, kiedy biegnący wprost na nich taran nagle zawróci w miejscu i pomknie do właściciela po jednym zawołaniu Warto zdawać sobie sprawę, że przywołanie jest równie istotne jeśli mieszkamy na wsi lub po prostu często wybieramy się z psem na tereny zalesione lub z polami uprawnymi, łąkami, na których często można spotkać dziką zwierzynę: sarny, dziki i zające, czy chociażby hałaśliwe bażanty. Większość psów ma w różnym stopniu wykształcony instynkt pogoni. Czasem niepozorne kundelki są w stanie zawzięcie gonić zwierzynę przez dość długi odcinek, brnąc przez krzaki i ciernie. Nawet jeśli zwierzyny nie dogania, to sama pogoń jest szalenie wzmacniająca oraz potencjalnie niebezpieczna dla psa – biegnąc, nie zważa na ostre krzewy, gałęzie, zagłębienia w terenie czy rozstawione w lesie sidła. Niebezpieczne jest też to, że pies zapędza się nie raz w nieznaną okolicę, pokonując pełnym biegiem nierzadko kilka – kilkanaście kilometrów. Powrót może sprawić mu problem, co jednak wcale nie zniechęci go do powtórzenia takiej “przygody”. Jednak najbardziej drastycznym skutkiem leśnych ucieczek naszego psa jest możliwość odstrzelenia go przez myśliwych, opiekujących się danym terenem. Zazwyczaj nikt nie dochodzi do tego, czy pies jest czyjś, czy to półdziki osobnik. Liczy się to, że regularnie straszy zwierzynę i jeśli nie zagraża jej bezpośrednio, to pośrednio już tak. Takie zwierzęta jak sarny są bardzo wrażliwe na stres i ciągłe gonitwy naszego psa mogą przyczynić się do zmniejszenia płodności zwierząt, wymuszonych migracji na inne tereny czy nawet ich śmierci. Jak NIE nauczyć psa przywołania? Pierwszym sposobem na to, by pies po naszym zawołaniu uciekł jeszcze dalej, jest zapinanie go znienacka na smycz, gdy tylko pojawi się w zasięgu naszej ręki. Drugim najlepszym sposobem jest robienie psu wymówek i udzielanie reprymendy, jak już w końcu do nas przyjdzie. Co robić, aby pies tylko marzył o tym, byśmy go zawołali? Są różne sposoby na naukę psa przychodzenia na zawołanie. W tym artykule postaram się opisać zrozumiale różne metody. Jednakże recepty i techniczna strona nie wystarczą, żeby pies przychodził chętnie. Przede wszystkim psiak musi nam ufać, musi nas lubić i musi nas kojarzyć z przyjemnościami, a nie ich końcem. Zasady nauki przywołania fair w przypadku smyczy. Niech pies wie, że zostanie zapięty na smycz, ale niech ten moment kojarzy mu się miło i nie oznacza straty wolności. Jak sprawić by pies nie unikał zapięcia na smycz? W tym celu często zapinajmy psa podczas spaceru po to, aby go za parę kroków odpiąć. Po każdym zapięciu na smycz powinniśmy go sowicie chwalić oraz nagradzać pysznościami lub zabawą – pokażmy psu, że moment zapięcia na smycz jest fajny, a widok smyczy łączy się z samymi przyjemnościami. Mało tego, za parę kroków znowu może biegać dalej. Co jeśli udało nam się już skutecznie zrazić psa do smyczy i teraz na jej widok pies ucieka, a my musimy go gonić przez pół osiedla? Ćwiczenia ze smyczą warto zacząć w domu – niech smycz będzie obowiązkowym akcesorium przy każdym posiłku, zabawie i innych miłych czynnościach. Gdy tylko smycz znika – znikają przyjemności. Stopniowo ćwiczymy odpinanie i zapinanie coraz dalej od domu: na klatce schodowej (w przypadku wyjątkowo opornych psów można spróbować najpierw w windzie – mniejsza powierzchnia do ucieczki ), w przydomowym ogrodzonym ogródku, itp. Dopóki nie nauczymy psa, że smycz jest fajna i że na zawołanie warto przyjść, powinniśmy ze względów bezpieczeństwa prowadząc naszego pupila na 15-20-metrowej lince. 2. Ciesz się za każdym razem, gdy pies do Ciebie przyjdzie po zawołaniu. I to nie tak o sobie byle jak, tylko tak pełną parą – chwalmy go, czochrajmy, obdarowujmy smaczkami, bawmy się i co tylko pies jeszcze uwielbia. To go utwierdzi, że ZAWSZE jest miło wracać do właściciela, nawet jesli psa pochłąnęło wąchanie zapachów czy “udał głuchego”, to musi mieć poczucie, że niepotrzebnie zwlekał, bo tutaj takie cuda! Czy wolimy jeździć do cioci, która zawsze cieszy się z naszej wizyty, nawet gdy ta zdarza się raz na rok? A może do takiej cioci, która od progu narzeka, że czemu tak rzadko ją odwiedzamy, że w ogóle chyba zapomnieliśmy o “drogiej ciotce” i ma nadzieję na rychłą poprawę, a tak poza tym, to moglibyśmy porządnie się odżywiać, bo straszne z nas szkielety? Hm?! Tak samo postrzega to nasz pies – jeśli po przyjściu do nas czeka go negatywne nastawienie z naszej strony, a czasami nawet kara, to utwierdza się w przekonaniu, że nie ma sensu do nas wracać, bo czeka go coś niemiłego. Dlatego za każdym razem zwleka dłużej, a jak już wróci, to wygląda, jak kupka nieszczęścia – wtedy mówimy “Aha! Wie, ze źle zrobił”!, jednak pies wygląda tak, bo po prostu oczekuje tych negatywów z naszej strony. 3. Bądź nieprzewidywalny i zawsze miej asa w rękawie. Jeśli nasz pies za każde przyjście na zawołanie dostaje psie ciasteczka, w końcu może przyzwyczaić i wybierać ciekawsze zajęcia – czy aby na pewno opłaca się pójść do Pańci znowu po ciasteczko..? A może lepiej zostać z psimi kumplami? O, a co tam tak ładnie pachnie? Jeśli zawsze stosujemy jeden typ nagrody, stajemy się dla psa przewidywalni i nudni, co z kolei pociąga za sobą ryzyko, że pies przyjdzie, jak mu się zechce albo w ogóle przestanie przychodzić, bo dana nagroda przestanie być atrakcyjna. Dlatego powinniśmy się starać jak najbardziej urozmaicać nagradzanie naszego psiaka: raz zabawa, raz coś dobrego, raz wspólne szukanie fajnych zapachów, czasem wspólne bieganie czy zapasy, czasem pozwolenie pobiegnięcia do psiego kumpla, a czasami… tylko dobre słowo. Im większą różnorodność wprowadzimy, tym chętniej nasz pies przybiegnie, bo zawsze będzie ciekaw, co tym razem dla niego mamy. Bywają jednak psiaki o jednorodnych upodobaniach – np. nie interesuje ich nic innego, niż zabawa, albo jedzenie – tylko smaczki i nic więcej! Tu także mamy możliwość urozmaicać nagrody – zmieniajmy co jakiś czas rodzaj smakołyków/zabawek. Czasem miejmy dla naszego psiaka żółty serek, czasem śmierdzący żwacz wołowy, czasami pasztet do lizania, a jeszcze innym razem suchą karmę. Można zaszaleć i co jakiś czas ugotować psu wątróbkę lub serca, które w każdym mięsnym można dostać albo jeśli jesteśmy miłośnikami pieczenia, możemy upiec psu świetne psie ciasteczka. Tak samo sprawa ma się z zabawkami – raz piłeczka, raz szarpak, raz piłka na sznurku, a czasem po prostu stary poczciwy patyk, a może niekiedy ukochany pluszowy misio naszego psa, z którym śpi? Bywają i psy, których ani jedzenie specjalnie nie rusza, ani zabawki. Czasem ucieszą się z naszego “dobry pies” i raz machną ogonem, gdy je głaszczemy, z kolei mogłyby wąchać w nieskończoność. Królestwo zapachów ma dla nich największą wartość i nic jej nie przebije. To dobrze! Pies ma nos po to, aby wąchać. Naszą rolą jest jednak pokazać psu, że może to robić z nami i nawet jest fajniej – jeśli wąchacz do nas przyjdzie, pobiegnijmy w jakąś stertę liści i pokażmy mu “a co tu pachnie?”- palcem rozgarniając liście. Pies powinien zaraz żywo zainteresować się “znaleziskiem”. Możemy nauczyć się układania śladów i tropić wspólnie z psem. 4. Niech to pies pilnuje Ciebie, a nie odwrotnie. Żeby to psiak zwracał baczną uwagę na to, gdzie jesteśmy, powinniśmy wprowadzić nutę niepewności na nasze spacery. Gdy psiak się zawącha lub biega sobie beztrosko, my znienacka się schowajmy – za drzewem, murkiem, krzaczkiem, itp. Poczekajmy chwilę, aż pies się zorientuje, że nas nie ma – pozwólmy mu chwilę nas poszukać, niech nasz pies się zmartwi. Jednak nie czekajmy, aż wpadnie w panikę – nie chcemy, żeby odłączył myślenie, a by tylko poczuł się lekko niepewnie. Jeśli pies dłuższą chwilę biega w tę i z powrotem, pomóżmy mu, wołając go – mamy jak w banku, że przybiegnie najprędzej, jak umie – wtedy oczywiście się cieszymy, nagradzamy, chwalimy, bawimy, po czym idziemy sobie dalej, jak gdyby nigdy nic. Sposób działa, gdy nie jest powtarzany co chwilę – pies ostatecznie głupi nie jest i dość szybko zorientuje się, że znowu mu się schowaliśmy, przez co zmaleje jego motywacja do szukania. UWAGA! To ćwiczenie przeprowadzamy tylko i wyłącznie na terenie bezpiecznym – z dala od ulicy, placów zabaw, zagród ze zwierzętami czy jakiegokolwiek miejsca, gdzie naszemu psu mogłaby stać się krzywda. Najlepiej na pierwszy test wybrać teren ogrodzony, bo gdyby okazało się, że nasz pies od razu wpada w panikę, nie będzie problemu, by go złapać i nic mu się nie stanie. Nieco bezpieczniejszą metodą jest po prostu nieoczekiwane zmienianie kierunku marszu – wszystko wskazuje na to, iż pójdziemy prosto, a my „CYK!” i w lewo schodzimy z parkowej ścieżki. Nie mówimy nic do psa, nie wołamy go, nie pokazujemy, że zaraz pójdziemy gdzie indziej. Jeśli pies zdziwiony podchodzi do nas, chwalimy go wtedy i sowicie nagradzamy. Po wprowadzeniu powyższych ćwiczeń w życie, z pewnością po jakimś czasie zauważymy, że nasz pies częściej na nas zerka, trzyma się bliżej i nim odbiegnie upewnia się, że idziemy tam, gdzie on uważa, że idziemy. A teraz techniczna strona przywołania. Poniżej znajdziecie opis jak krok po kroku nauczyć psa bezwarunkowego reagowania na przywołanie. (PRZYWOŁANIE UWARUNKOWANE KLASYCZNIE) Opracowano w oparciu o metodę Shirley Chong (tłum. i opracowanie Barbara Waldoch, źródło: dostęp do: 2010r). Klasyczne uwarunkowanie przywołania ma na celu nauczenie psa ‘pamięci mięśniowej’, tak żeby po wydaniu komendy mięśnie ‘same’ zwracały się w kierunku przewodnika (refleks), zanim pies będzie się miał czas nad tym zastanowić. Pozornie zabiera to bardzo dużo czasu, ale tylko pozornie. Sesje mogą być krótkie i w każdej można swobodnie zrobić 100-150 powtórek. Jeżeli zrobi się to 3 razy dziennie, to w przeciągu tygodnia mamy już 3150 przywołań! No to zaczynamy! Poniższa metoda nauczania psa przeprowadzona od początku do końca, według instrukcji gwarantuje u psa idealne przywołanie. Wydaje się być czaso- i pracochłonny, ale to tak naprawdę tylko 15 minut dziennie (3 sesje po ok. 5 min) w okresie w domu, a potem mniej więcej tyle samo na każdym spacerze. sobie komendę. Mechaniczny dźwięk jest najlepszy, bo jest zawsze taki sam, ale ciężko mieć zawsze przy sobie gwizdek. Używa się tej komendy(DO MNIE lub WRÓĆ lub CHODŹ lub COME – zależy, co masz teraz i na co już on nie reaguje. Musi być nowa komenda) początkowo wyłącznie wtedy, kiedy wiemy że pies ją wykona (na co dzień możemy mieć inną – Twoja „spalona”, którą pies nie zawsze wykonuje ). NAJLEPSZY możliwy smakołyk. w najnudniejszym miejscu w domu. Zwykle w łazience. Dajemy komendę(np. WRÓĆ) i dajemy smakołyk. jesteśmy w bardzo nudnym miejscu, pies zrobi co chcemy (w dodatku dajemy mu za darmo pyszne smakołyki). Powtarzamy to 150 razy 3 razy na dzień. muszą być MALUTKIE.(najlepiej pierwsze 3 sesje zrobić na głodnym psie, czyli jedynym jedzeniem w tym dniu będzie pasztet wydawany w sesjach) podobnie do tego, jak będziemy wołać na dworze, tylko nieco ciszej. Nie oczekujemy od psa siadu czy jakiejkolwiek innej konkretnej czynności po tej komendzie, ale bycia przy nas. do najnudniejszego miejsca w domu i powtarzamy punkt 4. Przez następny tydzień idziemy do wszystkich pomieszczeń w domu po kolei i powtarzamy to samo. psa na długą smycz i wychodzimy poza dom, najpierw do najspokojniejszego miejsca jakie możemy znaleźć. Powtarzamy punkt 4. Robimy podczas tego tygodnia przynajmniej dwie sesje dziennie na dworze na smyczy i jedna w domu (bez smyczy). psem na smyczy jak poprzednio, chodzimy codziennie ćwiczyć do nowego miejsca na dworze. Początkowo pies może być rozproszony, ale potem się skupi na nas. Jeżeli pies jest bardzo rozproszony w nowych miejscach, podnosimy wartość smakołyków i przegładzamy psa – jedynym dostępnym jedzeniem są smakołyki wydawane w sesjach. ciągle też w domu, używamy różnychnagród, zwiększamy odległość z której wołamy psa (przynajmniej pierwszy raz, bo po pierwszym przywołaniu pies i tak nas nie odstąpi). psu smycz jak poprzednio, ale w domu i ćwiczymy bardzo rozpraszające sytuacje. Np. miska z jedzeniem na podłodze, ktoś rzucający piłeczkę, jedzenie itp. Im więcej wymyślimy rozproszeń, tym solidniejsze będzie przywołanie. najpierw w większej odległości, potem obok psa. Kiedy pies nie zwraca uwagi na rozpraszanie w domu, wychodzimy z tym na dwór. Jeżeli pies jest rozproszony i nie zwraca na nas uwagi, mamy kilka opcji na tym etapie. odległość od rozpraszacza i przeczekujemy. Pies jest na smyczy i nigdzie nie pójdzie. Jeżeli w ‘rozsądnym’ czasie się odwróci i przyjdzie, klik/smakołyk. Jeżeli nie, odciągamy go lekko smyczą od rozpraszającej sytuacji, tak żeby się odwrócił i odchodzimy jeszcze kawałek. NIE SZARPIEMY ZA SMYCZ jeżeli pies jest rozproszony. Jeżeli nie odnosimy sukcesów na tym etapie, to oddalamy się od tej rozpraszającej sytuacji, bo jesteśmy za blisko. psu długą linkę(15m), ale nie trzymamy w ręku (żeby psu się nie wytworzył obraz przewodnika z linką). Warto założyć rękawiczki, żeby sobie nie ‘poparzyć’ rąk w razie czego. pies się LEKKO zainteresuje czymś innym niż nami, dajemy komendę. Jak tylko się do nas zbliża, wydajemy wesoły okrzyk DOBRY PIES!). WIELE razy. Zmieniamy miejsca ćwiczeń, rozpraszające sytuacje. Im więcej wybierzemy rożnych miejsc do ćwiczeń, tym lepsze będzie przywołanie psa. od znanych miejsc i mniej rozpraszających. Jeżeli daliśmy komendę i pies to zignorował, stajemy na linie i idziemy po niej bliżej psa, udając, że nic nie robimy. Pies zauważa, że nie może się poruszać do przodu, ale to nie ma nic wspólnego z nami. jesteśmy bliżej, dajemy znowu komendę (kiedy jesteśmy pewni, ze pies ja wykona – komenda bez reakcji psa może się pojawić TYLKO RAZ) – jak wykona, chwalimy “dobry pies”. i nagradzamy zawsze. aranżujemy rozpraszające sytuacje (np. obecność innych psów, zwłaszcza bawiących się). Umawiamy się z kimś, czyje psy warują na każdą komendę. Jeżeli nasz pies nie przyjdzie na pierwsza komendę, tamte psy dostana komendę ‘waruj’, co je czyni od razu nudnymi. z innymi psami zaczynamy na krótszej smyczy, z większej odległości, potem bliżej, potem na lince z dala, potem na lince bliżej. mamy opanowane przychodzenie na lince, powtarzamy całość zaczynając od niewielkich rozproszeń bez linki. Zabawy z psem w przywołanie Zabawa nr 1 Zabawę w przywołanie organizujemy w kilka osób – mogą to być członkowie rodziny, z która pies mieszka na co dzień albo po prostu nasi znajomi. Każdy jest zaopatrzony w pyszne smakołyki lub zabawki i staje w pewnej odległości od siebie mniej więcej w okręgu. Po kolei każdy woła komendę na przywołanie, a zadaniem psa jest podbiec do tej osoby, która go wołała – wtedy następuje nagradzanie, chwalenie, itp. Gdy woła następna osoba, wtedy nagradzanie się kończy, żeby pies miał szansę odbiec i poszukać drugiego źródła nagród. Jeśli pies pomyli osoby, nie dzieje się nic. Czekamy, aż pies zacznie się skupiać na wszystkich i rozglądać, po czym można ponownie psa zawołać – teraz już nie powinien popełnić błędu. Z czasem można wprowadzać utrudnienia – zwiększać odległość, ilość osób, można się ustawiać w szeregu lub osoba wołająca staje za kimś innym, ew. za drzewem, itp. Zabawa nr 2 Tę zabawę organizujemy w dwie osoby. Warunek jej powodzenia jest taki, że pies lubi się bawić zabawką. Wtedy gramy z psem trochę w “głupiego Jasia”. Osoba mająca zabawkę woła psa, po czym bawi się z nim ta zabawką. Po chwili druga osoba (bez zabawki) woła psa i ta pierwsza osoba natychmiast przerywa zabawę i rzuca przedmiot tamtej wołającej, która mając już zabawkę w ręku, zachęca nią psa do przyjścia, nie powtarzając już komendy przywołania. (na początku, bo po kilku powtórzeniach pies już nie będzie zdezorientowany i zacznie biec do osoby wołającej, bo będzie wiedział, że to ona wtedy będzie w posiadaniu zabawki). Tekst autorstwa Alicji Milewskiej źródło:
Jak wyciszyć psa? Szkolenie krok po kroku. Jednym z podstawowych sposobów na to, jak nauczyć psa odpoczywać, jest zastosowanie treningu klatkowego. To prosty sposób na to, aby Twój pies nauczył się odpoczywać w swojej klatce albo transporterze. Oto krótki przewodnik, jak przeprowadzić tego rodzaju szkolenie pod opieką behawiorysty.
W pierwszej części nakreśliłam pokrótce dlaczego tak ważne jest nauczenie psa wypoczynku, jak bardzo czworonogi tego potrzebują, i jak rzutuje to na ich samopoczucie. W tej odsłonie pokażę Wam jak nauczyć psa odpoczywać i jak można jemu psu nauczyć się wyciszać i odprężać nie tylko w domu, ale też i w obcych miejscach. Mam dwa burki ciapate i żaden z nich nie miał odpoczywania w pakiecie. Można powiedzieć, że to ja je tego nauczyłam. Jak? O tym będzie dzisiejsza notka. Podstawy – czyli z jakich założeń wychodzimy W kwestii nauki odpoczynku (podobnie jak w wielu innych dziedzinach psiarentingu) warto mieć najpierw wypracowane pewne fundamenty – kamienie milowe, od których trzeba będzie wychodzić. Ciężko będzie wyciszyć czy uspokoić psa który nie ma odpowiedniej dawki ruchu, a zwierz, który nie będzie miał chociaż pobieżnie zarysowanego planu dnia może nie potrafić odpocząć w takim stopniu, w jakim byśmy chcieli. W temacie “jak nauczyć psa odpoczywać” według mnie najważniejsze są następujące kwestie: Przewidywalny harmonogram dnia. Moje psy wiedzą, czego się spodziewać. Mają ustalone pory spacerów, jedzenia, roboty. Specjalne rytuały poprzedzające każdą czynność. Dla przykładu: powrót z pracy -> powitanie -> jedzonko, albo rano wstajemy->siku w ogrodzie->nasze śniadanie-> długi spacer. Pieseł może sobie w móżdżku poukładać, wie, czego może się spodziewać, dzięki czemu nie stresuje się niewiadomą – czy będzie to jedzenie, czy go nie będzie, czy jojczeć o spacer czy pójść spać, bo o tej porze na bank spaceru nie będzie. U nas wygląda to tak: W TYGODNIU: Rano długi spacer, potem odpoczywanie. Przed moją pracą krótki sik. Wychodzę do pracy, Pan Mąż wraca z pracy – radość i w zależności od pory roku prace w ogrodzie/spanie w domu. Około 20 ostatni krótki spacer sikaniowy. Raz w tygodniu wyjazd do Madzonu na kilkugodzinny trening. Drugi dzień w tygodniu – samodzielny trening. Wracam z pracy – kolacja – jedyny posiłek w ciągu dnia. WEEKENDY: Dłuższe treningi, długie spacery w nowe miejsca, rower, jogging, seminaria. Więcej dnia spędzane wspólnie. Zabawy z bokserami, kąpiele, grille…co tylko dusza zapragnie. Zapewniona dawka wysiłku fizycznego i intelektualnego. Oczywiście dopasowana do obecnych potrzeb psa i naszych możliwości – chcąc nie chcąc w życiu każdego człowieka zdarzają się szalone dni, i wtedy jeszcze bardziej docenia się psa, który gdzieś tam w kąciku dziarsko pochrapuje. Jednak nie ma siły – pies wybiegać się musi – po tygodniach posuchy trzeba wypuścić krakena. Co więcej, nie odkryję tu Ameryki gdy napiszę, że pies zmęczony fizycznie, lepiej współpracuje – Ru swoje wyżyny intelektualne osiąga właśnie po wymagających weekendach, albo wręcz tygodniach spędzonych w rozjazdach – wtedy jej emocje są stabilne, włącza się pierwiastek odpowiedzialny za myślenie i pojawia się owczarek, któremu chce się robić od strzału, a nie taki, którego najpierw piętnaście minut trzeba overtreningować, żeby w ogóle zaskoczył niczym silnik diesla na mrozie. W końcu w domu! Baloo odpoczywa po tygodniu mieszkania w domku nad jeziorem. Klatka – miejsce wypoczynku. Mamy mityczne narzędzie tortur. Wozimy je ze sobą w odwiedziny u rodziców, na seminaria, towarzyszy nam na wakacjach. To ich azyl, bezpieczne miejsce, schronienie. Gdy widzę, że któryś z piesków zagubił się w emocjach, proponuję chwilę samotności w klatce – to miejsce, w którym nie ma prawa stać się nic złego i namiastka domu w “złym świecie”. Działa. Jak przyzwyczaić psa do klatki? O tym pisałam tutaj. Nasze zasady Fundamenty za nami, czas na konkrety – czyli jakich reguł trzymamy się, żeby wzmocnić czilałcik w domowym zaciszu. Nie ma zgody na entuzjastyczne szaleństwa w domu. Owszem, czasem bawimy się w domu, ale są to krótkie chwile. Uważam, żeby nie pobudzać psów, nie rzucać im zabawek (pamiętacie – u nas ze względu na psy brak jest wykładzin i dywaników, a podłoga do śliskie panele albo śliskie kafelki), co mogłoby skończyć się urazem. Ich zabawy również nadzoruje, kiedy zabawa robi się coraz bardziej szalona przerywam ją, albo proponuje wyjście na dwór i kontynuowanie imprezy. Czytelne komunikaty na rozpoczęcie pracy i na jej zakończenie. To nie jest tak, że u nas w domu nie robi się nic. Siłą rzeczy, szczególnie podczas zimowych miesięcy większość sesji “odrabiamy” w domu. Mamy hasło “porobimy coś?” na rozpoczęcie pracy i, wielce nielubiane hasło “koniec“. Staram się robić krótkie, mało pobudzające sesje, wysilające zarówno móżdżek jak i ciałko. Magia spacerów. Staram się, żeby psy codziennie mogły pójść na zwykły spacer w znane miejsce. Wtedy nie wymagam od nich nic, sama ładuje akumulatory, a one biegają sobie, hasają, kopią w ziemi, skubią trawkę i węszą, węszą węszą… Zdaje sobie sprawę, że jest to luksus, na który wiele właścicieli psów mieszkających w mieście nie może sobie pozwolić, ale jestem zdania, że pieski potrzebują takiego “zen spaceru”, chociaż raz w tygodniu. To prawdziwe SPA dla ich mózgu. Mogą chodzić takim tempem, jakim chcą, niuchają do woli, hasają, relaksują się i spuszczają parę. Bardzo ważna rzecz, bo miejskie życie wbrew pozorom aż kipi od stresogennych bodźców – psy szczekające zza drzwi, ludzie mijani na ulicy, hałasy ulicy, remonty, karetki…sama nie chciałbym mieszkać w centrum miasta! 🙂 Pies jest zwierzęciem, którego od zarania dziejów podstawą pracy był nos. Wspominałam już przy wpisie o mantrailingu jak cudownie działa praca węchowa na psi umysł – dzięki długim “wybieganiom” oprócz rozprężenia mięśni pieski luzują też swój umysł pełen tego wolno tamtego nie – dlatego tak ważne jest pozwolić psu być psem i nie wymagać wiele podczas takiego relaksu – cieszyć się z budowania więzi i po prostu iść obok siebie, razem. Brak zabawek w domu. U mnie zabawek po prostu nie ma. Oprócz dodatkowego wzmacniania pozycji człowieka-imprezy, to czytelny sygnał – tu się odpoczywa. Zabawki najczęściej wydawane są w ogródku – wtedy razem hasamy, bawimy się w aporty – w domu nic luzem nie leży. Po pierwsze, żeby nie kusić odpoczywających czworonogów, a po drugie, żeby nie rodzić frustracji i konfliktów. Jedzenie wyciszające. Kilka razy w tygodniu pieski dostają mięso z kośćmi. Taki posiłek na dłuższe posiedzenie – jego rozdrobnienie zajmuje im około 40 minut. Darcie, żucie i rozgryzanie relaksuje, wycisza, a jednocześnie angażuje pracę mięśni (nie tylko tych żuciowych, ale też i przednich oraz tylnych łap, szyi, kręgosłupa…). Dla dodatkowego komfortu, każdy dostaje swoją porcję na osobnym legowisku – tak, żeby mogły cieszyć się posiłkiem, a nie stresować, że zaraz ktoś się do niego przykoleguje. Dla psów niebarfujących proponuję alternatywę – suszone ścięgna, penisy, jądra…na rynku jest tego sporo. Sugeruję wystrzegać się jedynie elementów wędzonych czy kości ze skóry. Oprócz tego można również upchać jedzenie do kongów – ja zazwyczaj wpycham tam mielone lub drobno posiekane mięsko, ale o tym innym razem! Popatrzcie tylko na Puczinkę – nie tylko wygląda jak czarny charakter z Marvela(rozszerzone źrenice, nienawistny wzrok, skrzywiona twarz), ale stoi w rozkroku – widać, że pracują mięśnie tylnych i przednich łap, mięśnie szyi, przykręgosłupowe oraz twarzowe. Same plusy tego BARFa! Tak wygląda nasza koegzystencja. Wszystkiego jednak przewidzieć się nie da, co więcej sytuacje mocno pobudzające i trudne zdarzają się również w domowych pieleszach. Jak radzimy sobie poza w sytuacji podbramkowej poza domem? Patenty na psa rozemocjonowanego Zawsze staram się przewidzieć trudne sytuacje i być do nich odpowiednio przygotowana. Jest to pożyteczne z dwóch względów: po pierwsze – to ja jestem przewodnikiem (jak to mądrze Nieogar pisał) i głównie na moich barkach ciąży odpowiedzialność za radzenie sobie z sytuacją. Ważne jest, żebym to ja była stabilna, spokojna i niewzruszona, żeby mój pogubiony pieseł miał jakąś skałę i punkt odniesienia. Dla mojej pewności siebie wolę być objuczona jak wielbłąd, ale za to gotowa przyjąć na klatę cokolwiek nam los przyniesie – takie przygotowanie wzmaga moją pewność siebie, więc pies nie wyczuje w mojej postawie fałszu. Po drugie – to wszystko pomoże psu trochę zebrać się w sobie i odnaleźć neuronom drogę do musku. Patent #1: dziamgacze/glamajki. Czyli piłeczki-zabaweczki z cyklu “masz to i zejdź mi z oczu“. U nas najukochańsza jest truskawka z Comfy – czyli twór odlany z miękkiej gumy, który cudownie się żuje i zasysa. Ssaki ssanie uspakaja, podejrzewam, że nie będzie to zaskoczeniem dla nikogo z Was? 🙂 Podczas sytuacji trudnych, żeby zminimalizować wokalizację oraz niepewność Ru daję jej takiego smoczka i każę z nim popylać. Pomaga. Patent #2: tubki z pasztetem. Podobnie jak w podpunkcie pierwszym, chodzi nam o efekt uspakajającego, pierwotnego ssaczego zmysłu – zasysania. Wypycham patenty z Rossmana pasztetem, kupuję cuda w tubce, tworzę pasty. Zabieram ze sobą tego hektolitry, wszystko po to, żeby nagrodzić, albo zwołać do siebie psa i podarować mu chwilę wytchnienia. Bonus – daje to jakieś +50 do fajności przewodnika! Czasem, gdy dysponuję jedynie suchą drobnicą, zamiast wydawać smakołyki z ręki, rozsypuję je w trawie, żeby pies mógł poszukać ich sobie, choć chwilkę popracować nosem. Bardzo trudna próba dla Ru – odwiedziny u dziewczyn i borderów z Weehee! 🙂 Baloo dziewczyny zna od papisia, Ru z kolei mocno się nie lubi z jedną z suk. Przygotowałam się na mocne wyciszanie – saszetka napakowana była parówami i pasztetem, a sucz zabezpieczona kagańcem i szelkami. Udało się pięknie, była dość pobudzona, ale wciąż było to w granicach umysłu normalnego psa! Patent #3: dostosowuje nagrody do poziomu umysłu egzemplarza. Zdarzają się dni, w których piesek wchodzi na plac treningowy z tak zabałaganionym mózgiem, że czeluści mojego samochodu plus moja damska torebka(do której wsadzam rękę po łokieć), jest w porównaniu z nim uporządkowaną biblioteką. W takie dni nauczyłam się już odpowiednio dokręcać śrubę z jednej strony (okazało się, że na móżdżek Ru bardzo dobrze działa eskalowanie wymagań), a z drugiej nie nagradzam szalonych emocji. Czyli ćwiczymy figury obedience na polu porozrzucanych zabawek, ale już za dobrze wykonane ćwiczenie jest zwolnienie do zabawki, którą można sobie pożuć. Nie nagradzam szarpaniem, nie pobudzam słowami. Praktycznie nic nie mówię, działamy krótkimi sygnałami – albo tylko dźwiękiem klikera, albo moimi komendami głosowymi (musi wysilić się i rozpoznać, czy powiedziałam “tył“, czy “piła“, “‘okeej” czy “catch” – każde z tych słów oznacza inną nagrodę, otrzymywaną w różny sposób z ziemi, z ręki, z tyłu ciała…). Ruby wtedy pracuje jak rozżarzony węgielek, na który psikamy wodą – cała aż paruje i bucha gorącem, ale nic a nic się nie gasi 🙂 Balu z kolei musi zostać czasem wyproszony z placu za totalne rozjeżdżanie się umysłowe – okazuje się, że brak roboty jest dla niego największą karą. Patent #4: balans. Nauczyłam się być wymagająca. Wcześniej trochę za bardzo pomagałam psom, trochę je osaczałam i starałam się niepotrzebnie chronić przed przykrościami, na które mogą napotkać. Dziś uczę się być trochę zołzą i pozwalać im na wychodzenie ze strefy komfortu – czy będzie to kłapnięcie zębami w powietrze u innego psa, czy wymaganie zachowania spokoju. Nie przerywam ich konfliktów miedzy sobą, raczej je obserwuje, i nadzoruję z daleka. Pozwalam psu przez chwilę się pogubić, pomyśleć i wrócić na pożądany tor. Kiedy widzę, że zwierz wciąż nie potrafi się odnaleźć, wtedy podpowiadam. Stopniowo określam coraz wyższe kryteria, wymagam. Nagrody sypią się wprost proporcjonalnie do konkretnej zasługi. Patent#5: izolacja od czynnika. Podczas strasznej awarii umysłu najczęściej zarządzam odwrót. Odchodzimy od czynnika niemożebnego do zniesienia, obniżam kryteria. W przypadku, gdy egzemplarz więcej histeryzuje niż jest to możliwe, daję mu do zrozumienia, że kwiatku, jedziesz po bandzie. W ostateczności zapraszam psa do klateczki ( o ile jest taka możliwość), lub zwijamy żagle (rzadko). Na seminariach najczęściej okrywam klatki kocem, żeby choć w małym stopniu odizolować od stymulujących bodźców. Tak ja uczę psa odpoczywać. Wciąż dużo przed nami w kwestii odprężenia się w nowych miejscach, czy spania w klatce na treningu (Baloo nawet kongów nie je na seminariach, po prostu leży i czuwa), ale w domu nie mam im nic do zarzucenia. Jaka była Wasza droga do otrzymania zen w domu? A może wciąż nad tym pracujecie i macie inne pomysły czy sztuczki? Kennel dla psa powinien być na tyle duży, żeby umożliwiał czworonogowi swobodne siadanie, wstawanie i obracanie się. Klatka powinna być jednak na tyle mała, by uniemożliwić psu skakanie i bieganie. Producenci klatek często podają, dla jakich ras (lub wagi) psów przeznaczony jest dany rozmiar kojca dla psa. Uczenie psa załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych na zewnątrz może być bardzo trudne, jeśli się nie wie jak się do tego zabrać. W rzeczywistości nie jest to rzecz niemożliwa do zrobienia. Potrzeba nam tylko trochę czasu, cierpliwości i nie robić?Pewnie słyszałeś tu i ówdzie od niejednej osoby, że najlepszym sposobem oduczenia psa sikania w domu na dywany jest wytarcie mu nosa w jego mocz powtarzając mu jasno i głośno „Nie wolno tego robić!”. No niestety nie jest to najszczęśliwsze rozwiązanie. Szczeniaki nie rozumieją z jakiego powodu dostał nauczkę. Szczenięta są zbyt małe, aby zrozumieć, że nauczka pochodzi z tego konkretnego powodu. Dla nich jest to naturalny odruch, potrzeba, którą znęcaj się nad nim psychicznie, bo powodujesz tym zachowaniem niepotrzebnie zastraszenie ważna jest pochwała?Chwal psa i nagradzaj. Powtarzanie pieskowi jak dobrze się spisał załatwiając swoje potrzeby na zewnątrz jest jednym z najważniejszych kroków podczas trenowania szczeniaka. Pieski czują się bardzo podekscytowane, gdy je chwalisz, bo wiedzą, że coś dobrze zrobiły i są za to docenione. Z czasem zrozumie, że jest chwalony za każdym razem, gdy załatwia się na zewnątrz, a nie w domu. Więc chwal go i nagradzaj od czasu do czasu jakimś smakołykiem za każde właściwe zachowanie.

Zazwyczaj trzeba go tego nauczyć. Psa zdecydowanie lepiej zachęcać do wchodzenia na posłanie niż zmuszać. Dlatego powinno się unikać wnoszenia, czy wciągania psa na legowisko. Najlepiej do nauki wykorzystać dobre przysmaki dla psa. Na początek można układać przysmaki na legowisku, aby zachęcić psa do wchodzenia na nie. Nauka komend

Pierwszą rzeczą, o której należy pamiętać, jest to, że musimy zagwarantować bezpieczeństwo naszego zwierzaka; Aby to zrobić, musisz wybrać idealne ustawienie, stopniowo je dostosowywać, pokazać mu doświadczenie jako grę i nauczyć go skakać z podwyższonej platformy Napisane i zweryfikowane przez prawnika Francisco Maria Garcia w dniu 06 lutego aktualizacja: 06 lutego 2018Wydaje się, że niektóre psy zostały stworzone do wody. Nie tylko są dobrymi pływakami, ale także lubią się bawić lub po prostu odpoczywać nad morzem lub we własnym basenie. Jeśli Twój pupil też kocha wodę, wiedz, że są dla niego specjalne sporty wodne. Podpowiadamy, jak nauczyć psa dotyczące nauki nurkowaniaZanim zaczniesz uczyć swojego psa nurkowania, ważne jest, aby jasno określić kilka wskazówek, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Oto niektóre ze środków zapobiegawczych i główne instrukcje dotyczące uprawiania tego sportu wodnego dla twojego idealne miejsce do nurkowaniaNigdy nie powinniśmy rozpoczynać żadnej aktywności z naszymi futrzastymi zwierzętami w nieznanym środowisku; lekkomyślność zagraża naszemu samopoczuciu, a także zdrowiu naszych najlepszych przyjaciół. Najpierw, musimy rozpoznać to miejsce, poznać jego głębię, glebę, ewentualne przeszkody, jakość wody, możemy przejść do etapu wyboru idealnego miejsca do nauki nurkowania. To podstawa preferujesz spokojne i przejrzyste wody, takie jak basen lub jezioro, które jest wystarczająco głębokie, aby zanurzyć się w wodzie. Pies nie powinien sięgać łapami do ziemi, jeśli stoi. Musimy upewnić się, że ta strona jest wolna od przeszkód i wszelkich przedmiotów, które mogą w nią uderzyć. Pies będzie musiał najpierw wskoczyć do wody i zanurkować głową, więc każda przeszkoda może przypadkowo spowodować silny adaptacja Nawet jeśli Twój pies uwielbia wodę (są rasy bardziej podatne niż inne), pamiętaj, że doświadczenie nurkowania jest dla niego nowe. Dlatego ważne jest szanuj czas adaptacji każdego zwierzęcia i stymuluj go za pomocą pozytywnych powinniśmy zmuszać naszego przyjaciela do wejścia do wody lub zanurzenia się kiedy nie okazuje własnej woli. Ponadto należy zadbać o to, aby pies czuł się komfortowo w wybranym środowisku. Jeśli zwierzę jest podejrzliwe lub przestraszone, możemy pobudzić jego ciekawość poprzez aktywność swojemu psuNauczenie psa nurkowania oznacza wprowadzenie go w nową aktywność, która powinna przypominać zabawę. Gra działa jak zabawny element, dzięki któremu pies może zrozumieć cel swojego tego, zaczynamy od podniesienia jego ulubionej zabawki. Kształt nie ma większego znaczenia, ale ważne jest, aby wybrana zabawka unosiła się w wodzie i przyciągała wzrok. Następnie musimy usiąść obok naszego najlepszego przyjaciela i pokazać mu ukochaną zabawkę. Potrząsamy obiektem, aby przyciągnąć jego uwagę i pobudzamy go do pogoni za nim; wrzucamy zabawkę do wody i zachęcamy do wyskoczenia i odzyskania jej z powrotem każdym razem, gdy nasz pies pomyślnie wykona tę czynność, konieczne jest nagrodzenie go nagrodą. Zwierzę musi zrozumieć, że sprawia, że ​​jesteśmy szczęśliwi i dumni, kiedy spotyka „nową grę ”. Przyzwyczaj psa do wysokości Aby zanurkować, pies będzie musiał wystartować z doku, podwyższonej platformy lub rampy; pozwoli Ci osiągnąć odpowiednią głębokość, aby podnieść pożądany przedmiot. Po raz kolejny musimy uzbroić się w cierpliwość i pozwolić naszemu zwierzakowi przystosować się we własnym pies poczuje się komfortowo na tych wzniesionych powierzchniach, nadejdzie czas, aby zachęcić go do wskoczenia do wody. Aby to zrobić, musimy ustawić go 10 metrów od krawędzi i ustawić się na tej samej znajdzie się na skraju basenu lub w innym miejscu z wodą, wzywamy naszego futrzaka i zachęcamy go do biegu po swoją zabawkę. Logicznie kontynuujemy taktykę nagradzania Cię za każde pomyślnie wykonane swojego psa w prawdziwe nurkowanie Poprzednią czynność należy powtarzać tyle razy, ile to konieczne, aż pies wykona ją płynnie. Czyli, aby wskoczyć do wody nie okazując oznak strachu, chwycić zabawkę i oddać ją w nasze ręce. Dopiero wtedy możemy wprowadzić nasze futrzaki w prawdziwe tego, będziemy potrzebować kuli, która całkowicie tonie w przezroczystej wodzie. W ten sam sposób postępujemy przy rzucaniu piłki i pobudzaniu psa do jej aportowania. Stopniowo będziemy mogli wypuszczać obiekt coraz dalej, zawsze z nagrodą dla naszego najlepszego przyjaciela za jego poświęcenie i psa nurkowania wymaga poświęcenia, pozytywnego wzmocnienia i wytrwałości. Sesje treningowe powinny być krótkie, od 30 do 40 minut, trzy do czterech razy w tygodniu. Dobrze wytresowany pies to efekt oddanego właściciela.
Najbardziej skuteczną metodą jest każdorazowe wyprowadzanie psa na dwór, gdy ten poczuje parcie na mocz. To najprostszy sposób na to jak nauczyć psa sikać na dworze. Jednocześnie należy wykształcić w psie odruch bezwarunkowy, dlatego każde wyjście na spacer powinno być zawsze nagradzane, aby kojarzyło się z dobrze wykonanym
Wychowanie nadpobudliwego psa w 7 dni to nasze nowe wyzwanie, które chcemy podjąć przed pojawieniem się Leviego w naszym domu. Może wydawać się głupie, że w kilka dni chcemy rozwiązać wszelkie problemy, które nas męczą od ponad 2 lat, ale uważam, że każdy moment jest podsumuję jakie mamy dokładnie problemy i jak planujemy je rozwiązać. Zaczynamy oficjalnie od jutra :) Do boju!Etap pierwszy – rozpoznanie problemuZanim w ogóle ktokolwiek przejdzie do szkolenia swojego psa to powinien najpierw zadać sobie jedno pytanie ”co pies robi złego”, a zaraz potem odpowiedzieć sobie na kolejne ‘‘co chcę, żeby pies robił”. Nie można nauczyć psa po prostu ”nie robienia” czegoś, musimy pokazać pupilowi czego od niego taka sytuacja – pies szczeka. Właściciel ciągle na niego krzyczy: cicho, spokój, zamknij się i tak dalej. Czy to uczy czegoś tego psa? Tylko tego, że jego ”Pan” czasami wrzeszczy jak furiat i generalnie nie wiadomo, o co chodzi. Bardzo ważne jest więc poznanie problemu swojego psa, stwierdzenie przyczyn problemu oraz zastanowienie się nad alternatywną rzeczą, którą pies miałby przedstawię nasze obecne problemy z domu:szczekanie rano oraz w ciągu dnia (głównie przez okno)szczekanie podczas rozmów telefonicznychszczekanie na dźwięk domofonu i otwierania drzwiNa dworze:ciągnięcie na smyczy wokół blokuwyrywanie się do innych psówlosowe, nadmierne interesowanie się innymi ludźmiWychowanie nadpobudliwego psa nie jest proste i dlatego najpierw musimy dokonać diagnozy – dlaczego Legion odpieprza takie rzeczy? Naszym zdaniem jest to po prostu nadmierna ekscytacja i dlatego na tym elemencie będziemy się jednak uważam, że wszystko związane jest z ekscytacją? Rano zazwyczaj chodzimy na spacer z frisbee, do tego po całej nocy pies ma dużo energii. Czeka również na śniadanie i oczekiwanie na te wszystkie wspaniałe rzeczy po prostu za bardzo pobudzają pupila, który nie wie, jak poradzić sobie z podczas rozmów telefonicznych to nasza wina. Często długo rozmawiam z klientami, a zazwyczaj podczas takich rozmów prosiłem, aby Kasiak zajęła Legion jakimiś ciasteczkami. Wyszło to nam bokiem i psina nauczyła się, że telefon=smakołyki. Jak jej ich nie damy to wariuje ”bo przecież zawsze było”.Dźwięk domofonu i otwieranie drzwi to logiczna sprawa. Nie mamy zbyt wielu gości u nas, a najczęściej przychodzą do nas listonosze i kurierzy z paczkami. Jak na złość najwięcej paczek jest do… Legion, więc dźwięk domofonu i otwieranie drzwi kojarzy jej się z prezentami. Nadpobudliwość i ekscytacja jak się patrzy ;)Na dworze to również normalne – nasze ostatnie wyzwanie z chodzeniem przy nodze załatwiło sprawę z ciągnięciem na smyczy. Natomiast Legion nadal jest pobudzona i ciągnie blisko naszego mieszkania. Często są tu okoliczne koty i psisko bardzo się nimi ekscytuje. Wyrywanie do innych psów też można wytłumaczyć nadmiernym problem mam z tym zainteresowaniem ludźmi. Zawsze Legion była grzeczna na spacerach i na nikogo nie skakała. Jednak ostatnio mieliśmy kilka sytuacji, że nasz owczarek dziwnie zainteresował się kimś i próbował się przywitać – oczywiście skokiem. Do ”witania” nie doszło, ale nie chcę, aby ktoś pomyślał, że Legion rzuca się nasze problemy, ale jak je rozwiązać? Przede wszystkim postanowiliśmy znaleźć zachowania alternatywne, których będziemy od Legion przy telefonie i domofonie – Legion powinna iść ”na miejsce” i tam grzecznie leżeć do odwołaniaSzczekanie rano – Legion powinna ”leżeć” i dać nam spokojnie przygotować się do dniaCiągnięcie na smyczy wokół bloku – Legion powinna iść ”przy nodze”Wyrywanie się do innych psów – Legion ma ”siedzieć” lub iść ”przy nodze” nie zwracając uwagi na inne psySkakanie na obcych ludzi – Legion ma ”siedzieć” kiedy ktoś nas mijaTaki jest plan na ten moment i będziemy starać się go realizować każdego dnia. W związku z tym wychowanie nadpobudliwego psa rozpoczniemy od ustalenia harmonogramu dnia, który będzie bardziej surowy niż zazwyczaj. Ma to na celu wprowadzenie pewnych zmian w życiu psa, do których będzie musiał się dostosować. Pewien rygor pracy pokaże również, że to nie są przelewki i trzeba miski na 50%Miski nie będziemy palić, ponieważ nie chcę, aż tak burzyć psu życia. Nie chcę też, aby ciągle psisko było głodne. Chcemy jednak porządnie teraz wprowadzić ”jedzenie za pracę”. Legion dostanie 3 małe posiłki tak jak dostaje je teraz. Tylko obecnie będzie musiała na miseczkę zapracować poprzez wykonanie kilku komend. Natomiast resztę jedzenia dostanie w formie podzielimy na 3 etapy, które przedzielone będą spacerami. Rano po obudzeniu będzie szybki spacer na poranną toaletę. Następnie wracamy do domu, robimy swoje i znowu wychodzimy na dłuższy spacer. Ma to na celu oduczenie Legion, że ten pierwszy spacer po nocy jest jakiś mega. Zrobimy nudny spacerek na ”siku”, a dopiero potem pójdziemy na coś dłuższego. Ten dłuższy spacer będzie co drugi dzień fizyczny (frisbee), a co drugi będzie to spacer z poleceniami. Na przemian, w zależności od tego, czy w danym dniu biegamy. Tak, żeby jeden spacer dziennie był aktywny, a drugi długi spacer będzie w okolicach godziny – co drugi dzień będzie to trening biegowy lub inny fizyczny (np: frisbee). W pozostałe dni będzie to szkolenie – spacer wraz z poleceniami (głównie siad, do nogi itd.).Wieczorem krótszy spacer w pobliżu bloku z lekkimi ćwiczeniami (siad, do mnie, leżeć) – okolice godziny 19. Pomiędzy spacerami (godziny: 8-14, 14-16, 16-19) będziemy ćwiczyć w treningowyWychowanie nadpobudliwego psa aż prosi się o wymagający plan treningowy. Będzie on oczywiście dostosowywany na bieżąco w zależności od postępów. Codziennie będę pisał jak nam idzie i co na spacerachNa dworze będę jeszcze bardziej zachęcał Legion do chodzenia przy nodze. Postaramy się również chodzić na spacery dalej do miasta. Jeżeli pojawi się jakaś osoba, która idzie tym samym chodnikiem i porusza się z naprzeciwka i idzie w naszą stronę to Legion zostanie usadzona. Następnie postaram się skupić jej uwagę na mnie i nagradzać. Ma to na celu takie odczulenie psa od ludzi, że nie ma się nimi przejmować i ładnie siedzieć, a będzie zauważę jakiegoś psa to postaram się iść w jego stronę, ale najlepiej ustawić się tak, żeby nie iść bezpośrednio na niego. Legion źle reaguje podczas mijania psa w tym momencie i lepiej zwiększyć ten dystans. Generalnie będę chciał zrobić tak, żeby psina zauważyła obcego psa, ale skupiła się na mnie lub na frisbee :)Trenujemy regularnie z Moniką Markiton z TRIK’a spokojne przebywanie przy psach i idzie nam całkiem nieźle. Musimy to zgeneralizować jednak na wszystkie psy :)Podczas spacerów będę też często, spontanicznie i nagle kazał Legion siadać, ponieważ nie zawsze wykonuje to ćwiczenie szybko na dworze. Czasami się porozgląda i dopiero wtedy siada ;) Trzeba to w domuLegion zna polecenie ”na miejsce”, które oznacza wskoczenie na kanapę. Zazwyczaj stosowaliśmy to luźno, więc pierwszym krokiem będzie wzmocnienie tego polecenia. Dostanie się w wyznaczone miejsce ma być szybkie, będę też wymagał coraz dłuższego zostawania bez ponawiania polecenia. ”Na miejsce” będzie naszą najpotężniejszą bronią podczas wychowania nadpobudliwego psa :)Na początku więc będą podstawowe treningi tego polecenia. Poza tym będę też wzmacniał ”leżeć” wraz z przedłużonym wariantem – celuję w 3 minuty grzecznego polecenia będą potem wykorzystane do radzenia sobie z nadmiernym szczekaniem oraz ekscytacją w nadpobudliwego psa – podsumowanieDzisiaj jest taka zajawka naszego wyzwania, więc bez konkretnych przykładów. W sumie te wpisy są głównie dla mnie, bo mam tendencję do zapominania swoich ”ustaleń” ;) Mam jednak nadzieję, że komuś się to przyda, bo na przykład ma podobny problem. Owczarki Niemieckie bywają szczekliwe i często mają problemy ze swoimi trochę późno się za to zabieramy, ale kiedyś trzeba :) Jutro ważny dzień, w którym zaczynamy nasze wychowywanie! Życzcie nam okazji – czy ktoś też ma taki problem ze szczekającym psem na dźwięk domofonu lub telefonu? A może macie inne, specyficzne problemy?
. 671 477 605 55 282 609 69 5

jak nauczyć psa odpoczywać